Przedsiębiorcy boją się ustawy o Centralnym Biurze Antykorupcyjnym i proszą o pomoc prezydenta.
Ustawę o CBA kilka dni temu przegłosował Sejm, jutro zajmie się nią Senat. Zakłada ona utworzenie kosztem ok. 50 mln zł biura zatrudniającego ok. 500 osób.
– To bubel prawny. Gdy pytałem posłów, dlaczego za nią głosowali, tłumaczyli, że nie chcieli być posądzeni o sprzyjanie korupcji – mówi Marek Goliszewski, szef Business Centre Club.
Największe zrzeszone w Radzie Przedsiębiorczości polskie organizacje pracodawców (m.in. Krajowa Izba Gospodarcza, Polska Konfederacja Pracodawców Prywatnych „Lewiatan”, Konfederacja Pracodawców Polskich, Polska Rada Biznesu) uważają, że ta ustawa jest niezgodna z konstytucją. Ich zdaniem niedopuszczalne jest, aby od decyzji jednego urzędnika – przyszłego szefa CBA Mariusza Kamińskiego – zależało to, czy do firmy wejdzie kontrola.
Wystąpiły więc do prezydenta Lecha Kaczyńskiego z apelem o zawetowanie lub skierowanie ustawy o CBA do Trybunału Konstytucyjnego.
Zdaniem przedsiębiorców instytucji o takich uprawnieniach nie ma nigdzie w świecie.
Roman Rewald, prezes Amerykańskiej Izby Handlowej w Polsce, tłumaczy, że w USA z korupcją nie walczy jakaś odrębna instytucja, tylko FBI. Zanim jednak wkroczy do firmy, musi mieć dowody uprawdopodobniające winę oraz nakaz sądowy. (…)
Dalsza część artykułu: >>Gazeta.pl<<