Nawet jeśli ktoś korzysta z programów komputerowych za darmo udostępnianych w Internecie, może zostać piratem. Wszystko zależy od licencji, jakimi je opatrzono – pisze „Rzeczpospolita”.
Nie ma tygodnia, aby prasa nie donosiła o zatrzymaniu kolejnych piratów albo o nielegalnych kopiach programów komputerowych znalezionych w firmach. Trudno się więc dziwić, że coraz więcej Polaków rozgląda się za oprogramowaniem, które nie byłoby kradzione i jednocześnie nie kosztowało zbyt wiele, a najlepiej wcale.
Rozwiązaniem są darmowe programy freeware i shareware. To, że są darmowe, nie oznacza jednak, iż można ich używać w dowolny sposób.
– Oprogramowanie freeware jest chronione prawem autorskim na takich samych zasadach jak oprogramowanie komercyjne. O zakresie dopuszczalnego korzystania przesądza treść licencji. Może ona ograniczać prawo do korzystania z programów np. tylko do użytku osobistego. Używając takich aplikacji w firmie, przedsiębiorca narusza prawo autorskie i naraża się tym samym na odpowiedzialność zarówno cywilną, jak i karną – wyjaśnia Xawery Konarski, adwokat i wspólnik w kancelarii Traple, Konarski, Podrecki. (…)
Dalsza część artykułu w >>Onet.pl<<