Korzystający z unijnych dotacji narzekają na biurokratyczną mitręgę. Muszą kserować setki dokumentów, składać sprawozdania, nieustannie poprawiać wnioski itp. Obowiązki te nie wynikają wcale z prawa europejskiego, tylko z urzędniczych wytycznych.
Samo otrzymanie dotacji nie jest aż takim problemem.
– Wymagania są dość restrykcyjne, ale można je spełnić. Dla nas problemy zaczęły się, gdy po pierwszej transzy zaczęliśmy starać się o uruchomienie drugiej. Wojewódzki Urząd Pracy, który przyznaje dotację, zażądał od nas kopii wszystkich dokumentów – mówi Małgorzata Chicińska, kierownik projektu z Ośrodka Doradztwa Nauczycieli działającego przy Związku Nauczycielstwa Polskiego. Jeżeli zatrudnia się 20 pracowników, to listę płac trzeba skopiować dwadzieścia razy.
Powodem są szczegółowe wytyczne wydawane przez polskie urzędy wypłacające dotacje. Są one bardzo niejasne. Odwołują się ponadto do przepisów podatkowych, mimo że nie jest to przewidziane w przepisach unijnych dotyczących rozliczania dotacji.
Potrójna kontrola
Pieniądze otrzymuje się na podstawie umowy zawartej z instytucją wdrażającą dany program (np. wojewódzkim urzędem pracy). Umowy te wymagają niezwykle pracochłonnego systemu dokumentowania ponoszonych kosztów. Po pierwsze należy zrobić kserokopie wszystkich dokumentów (faktur VAT, wyciągów bankowych, oświadczeń itp.) dotyczących wydatków, które mają być refundowane. Następnie do każdej kopii faktury należy dołączyć (…)
Dalsza część artykułu: >>Gazeta Prawna<<