Przeczytałem i nie wytrzymałem 👿
Moim zdaniem to, co się dzieje wokół kontroli zarządczej od jakiegoś czasu przestaje być groteskowe, a staje się niebezpieczne. Szanuję zdanie każdego i jego prawo do błądzenia, ale nie można pisać bredni w takiej formie jakby to była powszechnie obwiązująca wykładnia. Przykładem tego jest ten artykuł w Gazecie Prawnej. Ja wiem, że taka forma definicji kontroli zarządczej (ogół działań) może powodować u niektórych chęć przyporządkowanie tej kontroli wszystkich możliwych aspektów i funkcji. Autor artykułu wymienia „ustawowe” cele kontroli zarządczej i zaraz dalej z dużą swobodą przechodzi do określenia rodzajów kontroli zarządczej nie wspominając o tym, że to prawdopodobnie on sam dokonał takiego podziału (nie chcę nawet cytować wymienionych tam rodzajów, by nie upowszechniać tego rodzaju bzdur). Ustawodawca nic nie wspomina o rodzajach kontroli zarządczej i dobrze, bo w przeciwieństwie do autora tego artykułu wie, o czym mówi. Ubolewać należy jednak nad faktem, iż ta wiedza nie stała się powszechna. Dlaczego tak się dzieje to już inna para kaloszy.