czwartek, 28 marca, 2024

gapa

Odpowiedź forum utworzona

Oglądasz 15 wpisów - 16 z 30 (wszystkich: 154)
  • Autor
    Wpisy
  • W odpowiedzi na: MF #22974
    gapa
    Uczestnik

    [QUOTE BY= alkman] … opierać się tylko na wartości tolerowanego ryzyka określonego miarami finansowymi.

    … stosowanie jedynie miar finansowych jest niewystarczające …
    [/QUOTE]

    W mojej propozycji Wytycznych nie ma słów ” tylko ” oraz ” jedynie „.

    Postuluję przywiązywać szczególną wagę do posługiwania się miarami obiektywnymi, najlepiej finansowymi.

    Słowotok nie jest w stanie zmienić faktów.

    W odpowiedzi na: MF #22972
    gapa
    Uczestnik

    [QUOTE BY= martinez] A ja proponuje w ramach konstruktywnej krytyki wypunktować co Wam się nie podoba i jak można by to zrobić lepiej.

    [/QUOTE]

    W związku z ty, że moje poprzednie posty można uznać za mało konkretne i konstruktywne, na koniec proponuję:

    Zostawić pierwsze zdanie wytycznych, drugie poprawić usuwając fragment: „ niepewności ą , tj. ”, a całą resztę po prostu wywalić w diabły.

    Otrzymamy wówczas tekst:

    „ Istotą tworzenia i funkcjonowania jednostek sektora finansów publicznych jest terminowa realizacja określonych celów i zadań publicznych zgodnie z przepisami prawa, w sposób oszczędny i efektywny.

    Realizacja ustanowionych celów i zadań zawsze obciążona jest ryzykiem. ”

    A następnie dodać:

    „ W związku z tym , że zarządzanie ryzykiem ma za zadanie dostarczać obiektywnych podstaw do podejmowania decyzji istotnych dla realizacji celów i zdań JSFP zaleca się, by rozwiązania w tym zakresie oparte były przede wszystkim o wiedzę teoretyczną i praktyczną takich dziedzin nauki jak matematyka, ekonomia, ekonometria i zarządzanie oraz obiektywne dane na temat zjawisk otaczającego JSFP rzeczywistego świata.

    Z uwagi na to, że reagowanie na ryzyko związane jest z kosztami, należy szczególną wagę przywiązywać do posługiwania się obiektywnymi, najlepiej finansowymi miarami ryzyka.”

    Koniec wytycznych.

    PS.
    Niniejszym zrzekam się wszelkich praw do proponowanego powyżej tekstu Wytycznych tj. m.in. praw autorskich, prawa do poklepania po plecach, umieszczenia na firmamencie i praw pokrewnych.

    W odpowiedzi na: MF #22971
    gapa
    Uczestnik

    No to mamy problem.

    Wytyczne nie definiują pojęcia prawdopodobieństwa.

    W związku z tym (podobno) nie wiadomo, czy jeśli zdarzenie A ma prawdopodobieństwo P (A ) = 19 % to oznacza , że :

    1. zdarza się „ w przybliżeniu … raz na pięć dni „

    2. „ równie dobrze może być 19 / 100 lat świetlnych ”

    3. „ może jednak chodzi o 19 razy / wiek ”

    Problem można rozwiązać odnajdując definicję prawdopodobieństwa np. w podręczniku matematyki do kl. III gimnazjum.

    Można także postulować, żeby IIA zaproponowało MF własną definicję prawdopodobieństwa, zgodną z wcześniej przez siebie, MF oraz B-J wyprodukowanymi banialukami.

    Przy okazji można zasugerować by to, które liczby są większe od których, ustalać każdorazowo w „ Szczegółowych wytycznych w zakresie większości i mniejszości liczb w JSFP ” .

    Żeby się potem nikt szczegółów nie czepiał.

    PS.
    Rok świetlny to miara odległości – ok. 9,5 biliona km

    W odpowiedzi na: MF #22969
    gapa
    Uczestnik

    Żaden i dlatego nie dają możliwości (nic nie dają dla doskonalenia modeli , także możliwości).

    Kolorowanki natomiast, zwłaszcza w połączeniu z popularnymi tabelkami punktowo/przedziałowymi „ prawdopodobieństwa wystąpienia ryzyka ” i „ oddziaływania ryzyka ” mogą być po prostu mylące.

    Najlepszy przykład daje wytwór p.t. „ Zarządzanie ryzykiem w sektorze publicznym” (Bentley Jennison – słynnny „ Podręcznik …” ) w tabelkach na stronie 41 oraz kolorowej „ matrycy punktowej oceny ryzyka ” na stronie 42.

    Weźmy „ ryzyko ” R1, którego źródłem jest możliwość wystąpienia zdarzenia o prawdopodobieństwie 19% (wg tabelki rzadkie – pkt. 1 ) , skutkującego stratą 99 tys . (wg tabelki średnią – 3 pkt. )

    Z przemnożenia punktów ( 1 x 3 ) wychodzi 3 i R1 wskakuje do ZIELONEGO prostokącika „ matrycy ”.

    Weźmy teraz „ ryzyko ” R2, którego źródłem jest możliwość wystąpienia zdarzenia o prawdopodobieństwie 81% (wg tabelki prawie pewne – pkt. 5) , skutkującego stratą 11 tys . (wg tabelki średnią – 3 pkt. )

    Z przemnożenia punktów ( 5 x 3 ) wychodzi 15 i R2 wskakuje do CZERWONEGO prostokącika „ matrycy ”.

    Jednak jeśli policzy się „normalnie” to R1 = 99 x 19% = 18,81 ,zaś R2 = 11 x 81% = 8,91.

    Wychodzi na to, że ZIELONE R1 jest ponad dwa razy większe niż CZERWONE R2.

    Oczywiście powyższe można potraktować jako ostateczny dowód na nieprzydatność zwykłych rachunków w JSFP ( dobre są dla dzieciarni w szkole, …. no może jeszcze w bankach … )

    W odpowiedzi na: MF #22967
    gapa
    Uczestnik

    Jest różnica pomiędzy” nie dawaniem możliwości „, a ” uniemożliwianiem „.
    Proste, ale wymaga odrobiny precyzji.

    W odpowiedzi na: MF #22962
    gapa
    Uczestnik

    Spróbuję po kolei.

    Martinez

    Zamiast napuszonego „ audit universe ” można nieco skromniej – „ przestrzeń audytu ” lub bardziej modnie – „ środowisko audytu ” albo zupełnie zwyczajnie – „ przedmiot audytu ”.

    Po prostu wszechświat to za dużo (no chyba, że dla 007 ) i trąci megalomanią, a przedmiot to coś zwykłego, czym po prostu należy się zająć, zbadać własności, pomierzyć.

    Alkman zaanektował „ matematyczną kalkulację prawdopodobieństwa „upadku ” ”, wiec o tym potem, zaś „ pieniężne określenie skutków niewybudowania obwodnicy miasta (ze środków własnych) ” jest proste – co najmniej tyle straty, ile na to „niewybudowanie” wydano.

    „ Modele matematyczne są dobre – ale w banku ” . No jasne, a fizyka jest dobra – ale dla pracowników fizycznych.

    Nie widzę powodu do marudzenia czy płaczu, ja się świetnie ( i mam nadzieję, pożytecznie ) bawię.

    O królową nie ma się co martwić – jeszcze w czasie wojny została wykwalifikowaną pielęgniarką, kierowcą i (uwaga!) mechanikiem – kto ma fach w ręku, gaciami nie trzęsie …

    Zaś „ minister ” (czyli Podsekretarz M. Grabowski) jest absolwentem Wydziału Nawigacyjnego Wyższej Szkoły Morskiej i pracował jako oficer pokładowy, więc liczyć na pewno umie (w tych czasach, kiedy zaczynał używano jeszcze głównie kalkulatorów) i mógłby podjąć właściwą decyzję na podstawie własnej oceny treści, a nie opinii takiego czy innego grona.

    Nazywanie „metodyką” zawartości Wytycznych jest grubą przesadą, tak jak twierdzenie, że chodzi o „honor” – idzie o elementarną przyzwoitość.

    „ IIA złe MF zły Standardy złe, komunikat zły ” – komunikat jest OK , Wytyczne są złe, a reszta … no cóż – „ Koń jaki jest, każdy widzi ”.

    „ … niektóre osoby to prawdziwe gwiazdy … ” – właśnie dały się złapać na lep zabłyśnięcia w Gwiazdozbiorze Grupy Roboczej na firmamencie MF / Audit universe.
    Tyle, że czasami po błysku zostaje tylko trochę dymu i co najmniej dyskusyjnego zapachu … cóż … w ślad za Pychą, kroczy nieubłagana Nemezis.

    „ czekamy na nowe, ekscytujące wydawnictwa ” – zupełnie niepotrzebnie – starych, wartościowych i niestety opasłych jest pod dostatkiem. Np.: „Statystyka w zarządzaniu” – A. A. Aczel, PWN – prawie tysiąc stron, a to właściwie tylko beletrystyka na dobry początek. Niestety dalej dużo nudniej …

    Jestem jednak zdecydowanym zwolennikiem czytania.

    Podejrzewam, iż głównym czynnikiem skłaniającym do tworzenia publikacji w stylu przytaczanych tu podręczników, standardów i wytycznych, jest fakt istnienia komputerów i wygodnych edytorów tekstów i publikacji powodującym, że pisanie jest o wiele łatwiejsze niż czytanie (zwłaszcza czytanie ze zrozumieniem).

    Natomiast jeśli przyjmie się, że najważniejszy jest element ekscytacji, to polecam np. „Mierniki oceny systemu kontroli zarządczej w Polsce” – A. Bela, PIKW. Tam na str. 30, w tabelce na 1. miejscu można przeczytać :
    „ Skutek – ciąże, Przyczyna – np. stosunkowo późny wiek pracowników płci żeńskiej nie posiadających jeszcze dzieci ”

    No dla mnie, ojca dzieciom to prawdziwa rewelacja. Tak mogło być – zapatrzony w młódkę, prawdziwe przyczyny po prostu przeoczyłem ….

    A teraz pewnie umknęły mi jakieś Wytyczne znoszące w JSFP klimakterium ( pewnie w ramach aktywnej polityki klimatycznej ).

    „ czym jest audyt ” ? – …… no …. chyba … tego …. … ….. niech zgadnę …. …… spektakularnym sukcesem?

    „ zarządzanie ryzykiem ” – przynajmniej na razie niepowodzeniem,

    „ …. ogólnie czym jest świat …. ” – tu odpowiedź jest banalnie prosta – nie mam zielonego pojęcia ( no skąd mam wiedzieć – żadnych standardów ani wytycznych )

    Wacek Service

    Dalej twierdzę, że zjawiska fizyczno-ekonomiczne (a takim według mnie jest ryzyko) rządzą się takimi samymi prawami w bibliotece, poradni psychologiczno-pedagogicznej czy ministerstwie (a nawet w kuchni i garażu). Jak ktoś zdał (samodzielnie) maturę z matematyki na mocną czwórkę, to z prostymi rachunkami sobie poradzi, a do bardziej skomplikowanych użyje komputera.

    Problemem to może być panoszący się bełkot w stylu „ … poziomu siły oddziaływania zmaterializowanego ryzyka … ” – mniej odporni mogą wpaść w panikę …

    Alkman

    Dobrze, że zacząłeś … (NIE „ dobrze zacząłeś ”, tylko dobrze, ŻE zacząłeś).

    Teraz trzeba to co napisałeś przeczytać ( ze zrozumieniem, co się napisało ) i poddać krytyce ( być może kilkakrotnie ).

    Po przeanalizowaniu modelu ( a właściwie modeli – są różne, w zależności od podmiotu ( zamawiający, wykonawca, pracownik) ) poprawić, (rachunki oczywiście też) i znowu poddać krytyce, a następnie modele udoskonalić.

    Może się to niestety wiązać z rozbudowaniem modelu – ze względu na zwiększenie liczby zdarzeń (na początek tylko kilka ) mających wpływ na wartości istotne dla podmiotów oraz ze względu na istniejące związki pomiędzy tymi zdarzeniami, a wartościami.

    Właśnie ta możliwość doskonalenia modelu ryzyka jest najważniejszym argumentem za użyciem rachunku prawdopodobieństwa, statystyki i w ogóle – liczenia, dla celów zarządzania.

    Kolorowanki nie dają takich możliwości.

    Na tęczę, to się można tylko gapić ….

    Zgadza się, nie ma problemu z interpretacją w rachunku prawdopodobieństwa „zdarzeń nielosowych” – „ niemożliwym ” nadaje się wartość 0, „ pewnym ” 1. Z czasem niestety (lub „ stety ” ) okazuje się, że niektóre jednak są losowe …

    PS.
    …. ale np. taki Intel czy UniCredit coraz większą część działalności przenoszą do Polski, tyle że poszukują głównie tych co potrafią liczyć…

    W odpowiedzi na: MF #22958
    gapa
    Uczestnik

    Witam wśród banitów. Jak być wygnanym, to najlepiej w towarzystwie.

    Trudno mi jednak przyłączyć się do utyskiwań na temat teoretyków (bez nich może i możliwe byłoby „wyjechanie” w kosmos, ale chodziło także o to, by w rozsądnym czasie wrócić !)

    Popatrzmy na niniejszą dyskusję, która jest żywym przykładem praktycznego zastosowania prostej teorii.

    Wytyczne MF to jak najbardziej bomba, która by „spełnić swoją rolę” (tzn. wywołać dyskusję) potrzebuje detonacji zapalnika (reakcji Autora Wytycznych wzywającego do krytyki).

    Zawleczkę w postaci „apelu o miłosierne spuszczenie zasłony” wyciągnąłem oczywiście ze świadomością, że mechanizm reakcji jest jak najbardziej stochastyczny.

    Kalkulacje były następujące:
    Audytorów (w Grupie roboczej) jest 12. Uczestnictwo w Grupie świadczy, że należą do zaangażowanych, więc założenia, że:
    1. co najmniej 10 z nich jest obecnych na forum
    2. prawdopodobieństwo, że taki aktywny audytor podejmie dyskusję na temat swego dzieła wynosi co najmniej 50%
    są całkowicie uzasadnione, a nawet bardzo ostrożne.

    Wobec tego prawdopodobieństwo, ze choć jeden z 10 podejmie dyskusję wynosi co najmniej 1- ( 0,5 do potęgi 10 ) = 0,999023.

    … no i jak miało się nie sprawdzić? Czy trzeba lepszego dowodu na sens liczenia ( teoretycznego ), gdy chce się ryzyko ( tu milczenia ) oszacować?

    Dylemat praktyka czy teoria, podobnie jak dylemat myć nogi czy myć ręce, jest nierzeczywisty.

    Dosyć jednak teoretycznie „ skalkulowanych pieśni o … prawdopodobieństwie, które i tak nie biorą pod uwagę zdarzeń z natury nieprzewidywalnych ”.

    Dajmy miejsce dla wieści od Praktyków wracających z Comiesięcznego Spotkania ( czyli „zdarzenia z natury nieprzewidywalnego” ).

    W odpowiedzi na: MF #22955
    gapa
    Uczestnik

    Chyba nie amen, to nie ta religia. Raczej „ IIA akbar ”.

    Z tego co zrozumiałem, to budujące podejście wygląda mniej więcej tak:

    Trzeba się zwrócić w stronę Florydy , pochylić tułów do przodu i wypowiedzieć:

    „ Nie ma prawdy prócz Standardów, a Wytyczne są ich rozwinięciem. IIA akbar! ”

    Jak to wspaniale żyć w najprostszym ze światów!

    A niewiernym , którzy nie doznali łaski wiary w Standardy IIA pozostaje tylko nędzny padół hejtowania i trollingu
    ( przez co strona IIA Polska jest od dwóch dni zablokowana ).

    Ale i dla nich jest nadzieja. Oto rzesze Wiernych zdążają na Comiesięczne Spotkanie MF, a tam Szanowni Prelegenci / Członkowie grupy roboczej MF, w swoich wysoce profesjonalnych, szczegółowych i wyczerpujących wystąpieniach, wszelkie wątpliwości dotyczące Wytycznych rozwieją.

    Jest także nadzieja, że obecność Certyfikowanego Menadżera Ryzyka ( to ta osoba z aureolą ) zaowocuje iluminacją na temat holistycznego podejścia do zarządzania ryzykiem (przecież guru Kevin Knight za to POLRISK pochwalił).

    Mnie jako niewiernemu objawione to zostanie dopiero w momencie publikacji prezentacji ( … i fotek ), przeto uprzejmie proszę szczęśliwych słuchach dzisiejszego Spotkania w MF, o podzielenie się niezwłocznie najważniejszymi wskazówkami i wyjaśnieniami , jakie dziś zostaną im przekazane, bo każdy dzień niewiary w Wytyczne jest po prostu zmarnowany.

    W odpowiedzi na: MF #22948
    gapa
    Uczestnik

    No to teraz „ odnośnie holistyczniego podejścia do zarządzania ryzykiem ” (holistycznego)

    Definicje (z Wikipedii, ale gdzie indziej są właściwie takie same) :
    holizm – „ pogląd (przeciwstawny redukcjonizmowi), według którego wszelkie zjawiska tworzą układy całościowe, podlegające swoistym prawidłowościom, których nie można wywnioskować na podstawie wiedzy o prawidłowościach rządzących ich składnikami ”

    z kolei
    redukcjonizm to „ pogląd w filozofii nauki, stanowisko metodologiczne przyjmujące, że możliwe i właściwe jest wyjaśnienie i opis własności złożonego układu poprzez opis i wyjaśnienie zachowania jego części. Poglądem przeciwnym jest holizm ”

    Wygląda na to, że termin „analiza ryzyka” jest rodem z redukcjonizmu – no i dobrze, … rozkładać problem na części tak długo, aż rzeczy staną się proste … to przepis, który właściwie każdy może stosować … (jasne, że rozkładać trzeba uważnie, bo potem trzeba to złożyć do kupy… )

    A jaki przepis daje holizm? No …. , że rozkładanie na części nic nie da … .
    To co da?

    Popatrzmy na koncepcje holistyczne w innych dziedzinach, np. medycynie.

    Metody leczenia holistycznego (znowu Wikipedia) to np. akupresura, akupunktura, aromaterapia (leczenie zapachami), bioenergoterapia …

    W medycynie to nawet fajnie (byłem parę razy tak leczony) – nic nie boli (nie to co u chirurga czy dentysty), nie potrzeba żadnej skomplikowanej i drogiej aparatury…

    Np. taki słynny Kaszpirowski – wystarczy tylko …. Adyn, …. Dwa, ….Ttri, …. Czietyre, …..Piat… i po sprawie….

    Nawet pasuje do matrycy ryzyka 5 x 5 !!!!

    No, ale tacy bioenergoterapeuci to dysponują nadnaturalnymi zdolnościami … u mnie byłby problem …

    Chyba nic nie wykombinuję.

    Nie pozostaje mi nic innego, jak grzecznie poprosić MarkaSP, o przybliżenie holistycznego podejścia do zarządzania ryzykiem, najlepiej na podanym przez Alkmana problemie gminy, która stawia sobie za cel poprawę dochodowości gospodarstw wiejskich funkcjonujących na jej terenie.

    W odpowiedzi na: MF #22941
    gapa
    Uczestnik

    Już jestem. Najpierw o tej gminie.
    Na początek wystarczy.

    Spójrzmy np. z punktu widzenia budżetu gminy.
    1. Jeśli gmina tylko „stawia sobie za cel” i nie zamierza kiwnąć palcem, to nic to nie kosztuje – skutek „nieosiągnięcia celu” (strata) S = 0 zł.
    Dochodowość może się poprawić lub pogorszyć – spokojnie można przyjąć prawdopodobieństwo P = 50% . Nie ma to znaczenia, bo „ryzyko nieosiągnięcia celu”

    Rnc = S x P= 0 zł x 0,5 = 0 zł.

    2. Gorzej, jeśli gmina podejmie jakieś działania i przeznaczy na nie np. 1mln zł. Wówczas S = 1 mln zł (co najmniej).
    Pół biedy, jeśli od razu widać, że te działania nie będą miały żadnego wpływu na dochodowość gospodarstw ( np. jeśli pieniądze wydadzą na szkolenia dla urzędników na temat zarządzania ryzykiem – najbliższe w Zakopcu ). Wówczas

    Rnc = S x P = 1 000 000 x 0,5 = 500 000 zł

    Jeszcze gorzej jest , jeśli widać , że wpływ będzie – to trzeba sięgnąć do istniejących statystyk ( nasza gmina nie jest pierwszą, która na taki pomysł wpadła). Z tego co czytam, to takie działania raczej obniżają dochody gospodarstw ( potrzeba na nie pieniędzy, a po te najłatwiej sięgnąć do kieszeni mieszkańców). Podejrzewam, że rozsądnie jest przyjąć P = 0,8 wówczas

    Rnc = S x P = 1 000 000 x 0,8 = 800 000 zł

    To oczywiście tylko oszacowania bazujące na, …. właściwie braku informacji, ale mogą być podstawą różnych decyzji :

    1. Rozsądny włodarz (patrząc z punktu widzenia budżetu) może podjąć decyzję o „nicnierobieniu” (przedstawiając powyższą argumentację)

    2. Jeśli jednak jakieś kosztowne działania zostaną zaplanowane i bardzo szeroko rozgłoszone, to np. (w krótkim okresie) może wzrosnąć cena nieruchomości na terenie gminy ( Gminna Bańka Inwestycyjna – a co mogła Ameryka to i my możemy … ). Wówczas ( z punktu widzenia rozsądnego mieszkańca ) sensowną decyzją jest spieniężyć to co się ma i zwiewać, gdzie pieprz rośnie ( np. do gminy z punktu 1. ), by nie dosięgły go koszty tych działań.

    Należy jednak pamiętać, że ryzyko JEST i MA Wartość, oczywiście zależną od wielu rzeczy ( np. od naszych działań ), natomiast oceny ryzyka to my sobie robimy z nadzieją, że nasza ocena zbliży się ( z dołu lub z góry ) do jego Wartości.

    Żeby poważnie ( choć być może niepotrzebnie, bo najbliższe spotkanie w MF wszystko jasno wyłoży ) zająć się oceną ryzyka tej gminy to trzeba:

    lepiej sformułowanego celu – np. w jakim czasie i o ile mają wzrosnąć dochody ( i jakie są teraz ), czy ważna jest dla nas średnia dochodów czy mediana, a może jakiś inny miernik,

    wiedzieć czy gmina ma zamiar podjąć jakieś działania, jeśli tak to jakie, ile na każde z nich chce ( i w jakim harmonogramie ) wydać … itd.

    zdefiniować skutki wzrostu lub spadku dochodów gospodarstw np. na budżet gminy

    Wówczas będzie można sięgnąć do danych, literatury i wiedzy na ten temat ( statystyki na temat skutków poszczególnych rodzajów działań na dochodowość gospodarstw )

    i zrobić wstępną ocenę ryzyka ( najpierw przy pomocy sumy pewnych iloczynów, a potem trochę bardziej rozbudowanych wielomianów),

    a po roku zweryfikować wiedzę w oparciu o wyniki jakie się osiągnęło ( jak zmienił się dochód gminy i jak zmieniły się inne niż nasza radosna działalność, czynniki dochodowości gospodarstw )

    … i dalej doskonalić ocenę ryzyka, ( oczywiście zawsze w określonej perspektywie czasowej ).

    Rachunki będą odrobinę bardziej skomplikowane , ale w dalszym ciągu wartość ryzyka będziemy oceniali przy pomocy funkcji określonej na jakimś zbiorze zdarzeń (potem zmiennych kontrolowanych lub obserwowanych ) i wartości na jakie te zdarzenia ( zmienne ) wpływają, bo … wartość ryzyka jest wartością takiej „funkcji” istniejącej w świecie rzeczywistym.

    Nasza, służąca do oceny (oszacowania) ryzyka, z określonego punktu widzenia, zawsze będzie prostsza i w związku z tym niedokładna …. Ale przecież zawsze potrzebujemy tylko jakiejś dokładności, nigdy idealnej.

    Nie ma tu żadnej wiedzy tajemnej, wszystko ( czego można rozsądnie oczekiwać ) jest w książkach ( tych prawdziwych ) o matematyce , statystyce i ryzyku.

    Nie ma tam natomiast nic o standardach, najlepszych praktykach, wytycznych, autorytetach, uprawnieniach i certyfikatach, punktach CPE, profesjonalnym oglądzie i tym podobnych bzdurach ….

    Kolorowanek też nie widziałem.

    W odpowiedzi na: MF #22935
    gapa
    Uczestnik

    Dzięki Alkmanie, że przy pomocy następnego przeinaczenia zwróciłeś uwagę na częsty błąd mylenia czynników (przyczyn) ze skutkami (stratami).

    Teraz piszesz „ …. żadnych czynników pozafinansowych (prędkość, warunki atmosferyczne, sprawność samochodu) …”

    wyżej napisałeś „ … mokre plamy, to są pozafinansowe skutki … ”.

    Koniecznie trzeba rozróżniać i odmiennie traktować czynniki (przyczyny) i skutki (straty) , to (między innymi) ich nierozróżnianie uniemożliwia sensowne zajmowanie się ryzykiem i ucieczkę od liczenia w bazgroły.

    Wszystkie trzy czynniki mają istotny wpływ na prawdopodobieństwo (zdarzenia) skasowania samochodu wraz z żywą zawartością, natomiast skutki dla Twoich ubezpieczycieli (autocasco i na życie) będą wyłącznie finansowe (zapewne różne), … zaś dla żywej ( ? ) zawartości opłakane.

    czynniki —> zdarzenie — -> skutek

    Czynniki, które wymieniłeś, można opisać liczbowo – prędkość (banał), warunki atmosferyczne to właściwie zespół czynników (np. widoczność – w metrach, przyczepność nawierzchni – współczynnik tarcia – dla danych opon, których stan jest elementem zespołu czynników sprawności samochodu itd….)

    W nieco bardziej zaawansowanych systemach zarządzania ryzykiem takie czynniki nazywa się zmiennymi kontrolowanymi (prędkość, sprawność samochodu) lub obserwowanymi (warunki atmosferyczne).
    Oczywiście mogą one być traktowane jako zmienne losowe ( mogą być „ ryzykami ” ).

    W związku z tym, że te trzy czynniki maja wpływ na prawdopodobieństwo wypadku, to oczywiście są istotne dla ryzyka, tak obu ubezpieczycieli, jak i wszystkich pasażerów.

    Natomiast cena samochodu jest istotna dla ryzyka tylko jednego ubezpieczyciela – tego od autocasco !!!!

    Jak zmienisz samochód na tańszy to zmniejszy Ci składkę. Ten od życia nie.

    Nie potrzeba żadnego geniuszu – wystarczy odrobina uwagi i precyzji.

    I warto zwrócić uwagę na możliwe powiązania:

    Przykład (banalny) z natury:

    Pewien młody człowiek dojeżdżał na uczelnię rowerem za 2 tys. zł ( tzn . dojechał 3 razy i mu ukradli). Kupił drugi za 200 zł. Czy zmniejszył ryzyko tylko 10 razy ? Nie, takiego taniego nikt nie chce. Jeśli prawdopodobieństwo jego kradzieży też zmniejszyło się dziesięć razy to ryzyko (finansowe) zmniejszyło się 100 razy.

    Wartość ewentualnej straty może być czynnikiem ryzyka.

    Ten scenariusz to ma być najlepszy dla Grecji czy dla niemieckich banków?

    …a poza tym uważam, iż Wytyczne powinny zostać zniknięte. (No skoro z Kartaginą się udało…? )

    W odpowiedzi na: MF #22934
    gapa
    Uczestnik

    Padłeś ofiarą „antyjaponizmu”.

    Mnie kiedyś prześladowano za *cenzura*ujamę – autora „Końca historii”

    I teraz też !!!

    Zaraz odpowiem.

    W odpowiedzi na: MF #22932
    gapa
    Uczestnik

    Wcale nie.

    Mokra plama to skutek zdarzenia (w ludzkim języku) .

    Ta sama plama dla różnych osób (podmiotów) ma różną wartość.

    Załóżmy, że delikwenci byli bogaci i ubezpieczeni. Dla nich to bez znaczenia. Podczas lotu to praktycznie na nic nie mogą liczyć. Jako mokre plamy tracą wszystko i finanse i „pozafinanse”, ale dla …

    Konserwatora powierzchni płaskich wokół budynku to jak najbardziej finansowa strata (czas + środki czystości, bo płacą mu ryczałt), zaś dla …

    Ubezpieczycieli obu delikwentów to mogą być różne, ale zawsze finansowe straty – wysokość ubezpieczenia, natomiast dla ….

    Spadkobierców … tu masz rację – straty wyłącznie „pozafinansowe” – łzy nie mają ceny, ale…
    spadek to konkretna kwota ( he..he… he … – wysoki spadek w wyniku spadku z wysokości ….)

    Taka to natura ryzyka – zawsze ocenę należy prowadzić z punktu widzenia określonego podmiotu i wartości, jaką dla niego przedstawia skutek zdarzenia.

    W powyższym przykładzie – dla jednych strata, dla drugich zysk … jednak zwykle jak najbardziej do policzenia.

    Rozumiał to już imć pan Zagłoba mówiąc o jednym z przeciwników Wołodyjowskiego: „ … wolałbym być jego spadkobiercą, niźli nim samym …” .

    Ciężko mi słuchać o stratach „niefinansowych” w przypadku, gdy ryzyko jest rozpatrywane z punktu widzenia instytucji.

    Instytucje nie odczuwają bólu, nie tęsknią i nie cierpią.

    Gdy tracą nie płaczą, a płacą (albo się wymigują).

    Który 10s wcześniej miał większą szansę skończyć jako plama? Pewnie ten drugi po amfie … no chyba, że ten pierwszy wybrał sobie 10 piętro na powiadomienie spadkobierców o zamiarze anulowania testamentu . Nie wiem.

    …a poza tym uważam, iż Wytyczne powinny zostać zniknięte.

    W odpowiedzi na: MF #22929
    gapa
    Uczestnik

    1. Jest – na przykład na wyspie bezludnej, to wszystko jest pozafinansowe. Jakbym tam trafił to nie myślałbym wcale o kasie, nawet gdybym odkrył tam złoto czy ropę.

    Tak długo jak byłbym tam sam, myślałbym tylko o ryzyku śmierci z głodu, pragnienia lub bycia pożartym.

    Ale gdyby dopłynął tam jakiś statek ( a wyspa nie należałaby do nikogo) to zaraz bym pomyślał o spieniężeniu tego co odkryłem i po jakimś czasie (już jako suweren) zajmowałbym się głównie ryzykami finansowymi związanymi z handlem złotem i ropą.

    2. Ocena ryzyka to może zależeć od czego chce, natomiast wartość ryzyka zależy od wartości skutków zdarzenia i jego prawdopodobieństwa.

    Jak dwóch ludzi wyleci z dziesiątego piętra na beton , to chociaż mają różne:

    informacje – jeden wie, że spada, a drugi jest po amfie i myśli, że lewituje

    wiedzę – jeden wie czym to grozi, bo kuma fizykę, a drugi nie, bo święcie wierzy w kwity, a w instrukcji BHP nic o 10 piętrze nie było napisane

    preferencje – no nie wiem czy podawać …same obrzydlistwa mi do głowy przychodzą ….

    to podczas całego lotu, choć oceny zapewne będą różne, to wartość ryzyka jest dla obu taka sama,

    bo prawdopodobieństwo, że zostaną z nich mokre plamy i wartość owych plam jest identyczna .

    3. No jak? Rozkładów prawdopodobieństwa jest co najmniej tyle co zmiennych losowych, czyli co najmniej tyle co liczb rzeczywistych.

    W odpowiedzi na: MF #22927
    gapa
    Uczestnik

    Alkmanie Przeinaczaczu ! Precyzja! – „D…. krytka”! – od „krycia” (rewersu) , bez drugiego „y”!!!

    Uwaga!!! Moje stwierdzenie:
    „ Kolorowanki i punkty dają zdecydowanie więcej możliwości, gdy chce się uzasadnić już posiadaną ocenę lub podjętą decyzję ”

    jest kpiną !!! … Miałem nadzieję, że jawną!!!

    Kpiną z jasnowidzów, którzy oceniają „z sufitu” albo i wcale nie oceniają ( no bo przecież, wg powszechnej mantry , „ ….każdy wie co to jest i jakie jest ryzyko …”, podejmują decyzję, a potem idą do D…krytki w postaci 1/16 Audytora i proszą o wyprodukowanie d…krytki w postaci punkto-kolorowanki, bo do tego się one nadają.

    Są do tego, czyli do niczego.

    Niektórzy kolekcjonowanie d…krytek uważają za element zarządzania organizacją. Trudno.

    Można, jeśli chodzi o decyzje prywatne. Przykład:
    Firma ubezpieczeniowa wyceniła moją nogę (tzn. jej utratę) na 20 tys. zł (przy składce rocznej 100 zł).
    Wcale nie kwestionuję wyceny ubezpieczyciela , ale nie postawię jej (mojej nogi) w rzucie monetą nawet przeciwko 100 tys. zł, bo jestem do niej bardzo przywiązany – to moja noga! (Nogę Alkmana postawię bez najmniejszego problemu).

    Natomiast dla instytucji (tu ubezpieczeniowej) moje przywiązanie nie ma znaczenia. Jak chcę mieć wyższą sumę ubezpieczenia – muszę zapłacić wyższą składkę.

    JSFP są instytucjami – jeśli po ocenie „skutków finansowych” chcą wziąć pod uwagę „życie i zdrowie” oraz „organizację” to niech je wycenią.

    Nie dam się wpuścić w maliny, że dla instytucji życie i zdrowie są „bezcenne” (zwłaszcza moje).

    Wartość organizacji w instytucjach zwykle się przecenia.

Oglądasz 15 wpisów - 16 z 30 (wszystkich: 154)