Audytorzy spółek państwowych mają wątpliwości, jak badać sprawozdania finansowe. Minister skarbu nakazał im sprawdzanie wszystkich dokumentów, choć zazwyczaj weryfikuje się je wyrywkowo. Czasem chodzi bowiem o miliony dowodów księgowych
Liczba jednoosobowych spółek Skarbu Państwa Nowe wymogi zawarte zostały w zarządzeniu ministra skarbu z 24 listopada 2006 r. regulującym zasady wyboru firmy audytorskiej przez spółki. Mają zastosowanie w jednoosobowych spółkach Skarbu Państwa oraz w spółkach, w których jego udział jest większy niż 50 proc. Obecnie jest to około 500 firm. Zarządzenie nakazuje, aby w tych podmiotach badanie metodą pełną obejmowało dokumenty dotyczące: kosztów zarządu i sprzedaży, pozostałych przychodów i kosztów operacyjnych, kosztów i przychodów finansowych, zysków i strat nadzwyczajnych, rezerw i odpisów aktualizacyjnych oraz umów różnego rodzaju pośrednictwa. Jeśliby ten przepis rozumieć dosłownie, to weryfikacja ksiąg wielu firm będzie praktycznie niemożliwa, ponieważ oznaczałaby konieczność sprawdzenia nawet milionów dokumentów.
Stosy dowodów księgowych do weryfikacji
W swojej pracy audytorzy prawie nie stosują metody pełnej. Normy wykonywania zawodu umożliwiają im wyrywkową kontrolę części dokumentów. Weryfikacji podlegają przede wszystkim pozycje nietypowe, o znacznej wartości oraz operacje następujące na przełomie roku. Ponadto sprawdzana jest część innych dokumentów, które dobiera się metodami statystycznymi. Kontrola wszystkich danych byłaby bowiem zbyt pracochłonna, a czasem nawet niemożliwa. Dlatego postanowienia nowego zarządzenia budzą wątpliwości wśród biegłych.
-Z jednej strony podmiot zlecający weryfikację sprawozdania ma prawo sformułować dodatkowe wymogi w umowie z audytorem, o ile nie są one sprzeczne z ustawą o rachunkowości. Z drugiej strony jednak nie wierzę, że intencją ministra było zobowiązanie spółek Skarbu Państwa do zamówienia weryfikowania przez audytora każdego dokumentu z wymienionych zakresów. W niektórych wypadkach oznaczałoby to konieczność sprawdzania nawet nie tysięcy, ale milionów dokumentów. Dlatego zwróciliśmy się do Ministerstwa Skarbu o wyjaśnienie, w jaki sposób należy rozumieć nowe regulacje -mówi Antoni F. Reczek, prezes zarządu PricewaterhouseCoopers.
Istnieją także poważne wątpliwości, czy minister skarbu miał prawo do wydania takich regulacji. Krajowa Izba Biegłych Rewidentów przesłała sprzeciw w tej sprawie. Uznała, że zarządzenie jest próbą ustalania nowych zasad wykonywania badań sprawozdań finansowych i to w sposób sprzeczny z ustawą o biegłych rewidentach, normami wykonywania zawodu biegłego rewidenta oraz nową dyrektywą z 17 maja 2006 r. regulującą zasady badania sprawozdań finansowych (2006/43/WE). KIBR uważa, że stanowi to zagrożenie niezależności biegłego rewidenta. Zdaniem samorządu biegłych rewidentów niedopuszczalne jest, aby badany podmiot posiadał uprawnienia do wpływania na zakres i przedmiot badania sprawozdania finansowego.
Koszty będą ogromne
W przesłanym do ministra skarbu piśmie KIBR podkreśliła, że wprowadzenie nowych zasad oznaczałoby nawet kilkunastokrotny wzrost kosztów badania, ponieważ wynagrodzenie ustalane jest na podstawie jego czasochłonności. Sprawdzenie wszystkich zapisów księgowych dotyczących kont wymienionych w nowym zarządzeniu wymusza, aby biegły rewident wziął do ręki tysiące dokumentów: każdą delegację służbową, każdy rachunek telefoniczny czy fakturę za prenumeratę prasy. W wypadku największych spółek taka metoda może nawet uniemożliwić przeprowadzenie badania. (…)
Dalsza część artykułu w >>RZECZPOSPOLITA<<