■ Rady nadzorcze w polskich spółkach reprezentują interesy swoich mocodawców
■ Tylko 20 proc. spółek giełdowych decyduje się na wprowadzenie niezależnego nadzoru
■ Polska zignorowała zalecenie Komisji Europejskiej, dotyczące niezależnych członków rad nadzorczych
Członkowie rady nadzorczej są powoływani przez walne zgromadzenie akcjonariuszy. Jej funkcją jest między innymi sprawdzanie, czy interesy spółki prowadzone są prawidłowo.
– W praktyce członkowie rad nadzorczych reprezentują zazwyczaj interesy poszczególnych akcjonariuszy, są z nimi w bliskich układach koleżeńskich, biznesowych, a nawet rodzinnych. Dzieje się tak również w spółkach publicznych, notowanych na giełdzie – powiedział nam nieoficjalnie pracownik jednej z firm przeprowadzających audyt.
Potwierdza to prof. Wojciech Popiołek z Uniwersytetu Śląskiego.
– Członkowie rady nadzorczej reprezentują interesy nie spółki, lecz określonych akcjonariuszy. Członek rady, który jest do niej wybierany głosami jakiegoś akcjonariusza, z reguły reprezentuje jego interesy – wyjaśnia prof. Popiołek. Dodaje on, że sytuacja taka jest niezgodna z funkcją nadzoru, który już ze swojej definicji powinien być niezależny. Członek rady powinien zawsze działać w interesie spółki i traktować akcjonariuszy jednakowo. Tymczasem w większości spółek jest to fikcja i nie tylko w Polsce.
KE za niezależnym nadzorem
Problemem tym zajęła się Komisja Europejska. Zgodnie z jej zaleceniem z dnia 15 lutego 2005 roku, dotyczącego roli niezależnych członków rad nadzorczych spółek publicznych, do 30 czerwca 2006 roku Polska powinna udzielić odpowiedzi, w jaki sposób realizuje te zalecenia. Niestety, odpowiedzi takiej nie sporządzono. Jest to wynik bałaganu i braku porozumienia między resortami rządowymi. Ministerstwo Skarbu Państwa, Ministerstwo Sprawiedliwości i UKIE są zdania, że sporządzenie odpowiedzi było w gestii Komisji Papierów Wartościowych i Giełd, Komisja natomiast wskazała, że nie była organem odpowiedzialnym za sporządzenie pisma do KE, gdyż zadanie to należy do kompetencji Ministerstwa Sprawiedliwości. Efekt tych sporów jest taki, że odpowiedź do Komisji Europejskiej nie dotarła, mimo że termin upłynął już dwa tygodnie temu. (…)
Dalsza część artykułu: >>Gazeta Prawna<<