Unijne rozporządzenie dotyczące terminów nie ma prymatu nad polskim kodeksem cywilnym przy wnoszeniu odwołań w sprawach przetargowych – uznał Sąd Okręgowy w Nowym Sączu.
Jak informowaliśmy dwa dni temu, dwa sądy oddaliły skargi prezesa Urzędu Zamówień Publicznych, uznając tym samym, że sobota powinna być traktowana jako dzień pracujący przy składaniu odwołań do Krajowej Izby Odwoławczej. To ważne dla przedsiębiorcówstartujących w przetargach, bo oznacza, że jeśli termin na złożenie odwołania upływa w sobotę, to realnie muszą je wnieść w piątek do godz. 16.15. Tracą więc jeden dzień, co przy terminach wynoszących 5, 10 i 15 dni może mieć duże znaczenie.
Teraz otrzymaliśmy uzasadnienie jednego z tych wyroków. Sąd Okręgowy w Nowym Sączu, oddalając skargę prezesa UZP, uznał, że przepisy rozporządzenia unijnego, na które się on powoływał, nie mogą mieć zastosowania. Przede wszystkim dlatego, że odwołanie składano w przetargu, którego wartość była niższa od progów unijnych, a więc do którego regulacje unijne nie mają zastosowania. Jednocześnie jednak sąd uznał, że przywoływane przez prezesa UZP rozporządzenie nie ma pierwszeństwa nad polskim kodeksem cywilnym.
Procedury są krajowe
Chodzi o rozporządzenie Rady (EWG, EURATOM) z 1971 r. (nr 1182/71). Zgodnie z nim za dni robocze uważa się wszystkie inne dni niż ustawowo wolne od pracy, niedziele i soboty.
[quote_center]
„Pomimo braku bezpośredniego odwołania w obowiązującej ustawie – Prawo zamówień publicznych (t.j. Dz.U. z 2013 r. poz. 907 ze zm.) do przepisów tego rozporządzenia, akt ten, będący aktem prawnym wydanym na podstawie prawa pierwotnego (traktatów założycielskich Wspólnot Europejskich, obecnie: Unii Europejskiej), odnosi bezpośredni skutek – jest bezpośrednio stosowany w państwach członkowskich” –
napisał prezes UZP w swej skardze.
[/quote_center]
Sąd, choć nie kwestionował zasady prymatu prawa unijnego, zauważył, że nie jest ona absolutna.
„Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej, umieszczając zasadę bezpośredniego skutku w prawie pierwotnym Unii, znajdującym się na szczycie wspólnotowego porządku prawnego, wyraźnie zaznaczył jako warunek, że obowiązki muszą być doprecyzowane, jasne, bezwarunkowe i nieodwołujące się do dodatkowych środków, krajowych czy wspólnotowych. Wspólnota europejska zaś, poza nielicznymi wyjątkami, nie ma kompetencji do kształtowania przepisów proceduralnych” – napisał sąd w uzasadnieniu.
Jego zdaniem wskazane w skardze rozporządzenie ma charakter techniczny i odnosi się wyłącznie do aktów stanowionych przez Radę lub Komisję Europejską. Nie zastępuje więc przepisów proceduralnych prawa krajowego – w tym przypadku wynikających z polskiego kodeksu cywilnego.
Gazeta Prawna, 04.09.2015