Coraz więcej absolwentów szkół wyższych stara się o pracę w administracji. Nie odstraszają ich nawet niskie wynagrodzenia. Większość z nich jednak po zdobyciu doświadczenia przechodzi do sektora prywatnego.
Administracja często szuka pracowników. Na stronach internetowych Urzędu Służby Cywilnej, który publikuje informacje o wolnych stanowiskach, znajdują się 473 oferty pracy z całej Polski. Obecnie szesnaście ministerstw chce zatrudnić 48 osób. Z danych GUS wynika, że w 2004 roku pierwszą pracę w administracji publicznej podjęło 17,9 tys. osób. Więcej zatrudniono w przemyśle, handlu i usługach, mniej w gastronomii i transporcie.
Moda na ministerstwa
Chętnych do pracy w służbie cywilnej (ministerstwach, urzędach wojewódzkich, inspekcjach) nie brakuje.
– W ubiegłym roku do naszego resortu wpłynęło 3151 ofert pracy, w tym ponad 2700 od osób w wieku 26-35 lat – informuje Izabella Laskowska z Ministerstwa Finansów. W tym czasie MF zatrudniło 200 osób. O niektóre stanowiska ubiega się po 60 osób. Rekord padł w Ministerstwie Sprawiedliwości, w którym o posadę podreferendarza w Wydziale Spraw Ksiąg Wieczystych stara się aż 107 osób.
– Zaletą pracy w ministerstwie jest stabilność i rzetelność pracodawcy w stosunku do pracownika – uważa Wojciech Zawadzki z Urzędu Służby Cywilnej. W urzędzie pierwsza umowa zawierana jest na czas określony, często dłuższy niż 3 miesiące. Nie można także zwolnić kogoś, ponieważ krzywo się uśmiecha. Ponadto świeżo upieczony specjalista (najniższe stanowisko urzędnicze), zależnie od urzędu zarabia od 1500 zł (np. w urzędach wojewódzkich) do 3700 zł (np. w Urzędzie Komisji Nadzoru Ubezpieczeń i Funduszy Emerytalnych).
– To jest dobra pensja dla osoby bez doświadczenia – uważa Anna Materny, absolwentka politologii z Lublina. W firmach prywatnych na początek proponują 1200 zł, wymagając dyspozycyjności przez 24 godziny i nie dając gwarancji zatrudnienia. Zdaniem Wojciecha Zawadzkiego plusem pracy w urzędzie jest także jasno określona ścieżka kariery. (…)
Dalsza część artykułu: >>Gazeta Prawna<<