piątek, 26 kwietnia, 2024

Spotkanie z audytorem z NIK

Home Forum Sektory Samorządy Spotkanie z audytorem z NIK

Oglądasz 15 wpisów - 16 z 30 (wszystkich: 40)
  • Autor
    Wpisy
  • #22594
    mama0454
    Uczestnik

    Wiecie co, najbardziej mnie wkurza od pewnego czasu dzielenie środowiska audytorskiego na tych lepszych – uczestników comiesięcznych czwartkowych obiadów (warszawka) i tych gorszych, dla których poniewierka przez pół Polski na 2-godzinne spotkanie nie ma najmniejszego sensu. Z powodu takich podziałów nasze środowisko ulega ciągłej erozji i degradacji.
    Pytam się, dlaczego MF nie może choćby raz w roku zorganizować kilkudniowego solidnego szkolenia, które by objęło swoim zasięgiem wszystkich chętnych audytorów z jsfp z całej Polski ?
    Tylko niech mi nikt kitu nie wciska, że chodzi o oszczędności w dobie kryzysu, skoro Donald na weekendy do swego domu rozbija się wyczarterowanymi samolotami za grubo ponad 20.000 zł. Nie znoszę hipokryzji, a szczególnie z ust rządzących. 👿

    #22595
    terka
    Uczestnik

    No nie, nie wierzę. To że ktoś bierze udział w „obiadach czwartkowych” czuje się lepszy od tych, którzy nie biorą udziału? Albo odwrotnie: ci, co nie biorą udziału, czują się gorsi?
    Ja podziwiam tych, którzy w celu dotarcia na dwugodzinne spotkanie podejmują trud poniewierki przez pół Polski. Ale to nie znaczy, że źle myślę o tych, którzy się na to nie decydują.
    „Obiady” nie są w stanie zastąpić porządnego szkolenia. I chyba nikt w to nie wątpi, włącznie z MF.
    Pamiętam jednak, co onegdaj powiedział na szkoleniu w Otwocku Pan Augustyn – mamy swoich szefów, oni nam mają zapewnić warunki i środki na szkolenia :mrgreen:

    #22596
    wojak
    Uczestnik
    #22599
    wacekservice
    Uczestnik

    Jak to Wójcicki wyśpiewał Asnyka „Miejcie nadzieję”?
    – przestańmy … kochać się w skargach jest rzeczą niewieścią …
    Jaka nadzieja, takie efekty … http://www.youtube.com/watch?v=3tOZvDO1iSk

    pytanie za 1kB:
    nie przestając …. po co dawać satysfakcję NIK, MF, IIA i innym

    #22600
    gapa
    Uczestnik

    Nie ma co szukać winnych – winni są sami audytorzy, bo:

    – dalej tracą czas i pieniądze na czwartkowe wyjazdy, by po raz kolejny oglądać jak góra rodzi mysz – usprawiedliwieniem może być ślepota i głuchota występujące jednocześnie

    – dalej wierzą, że istnieje możliwość czegoś takiego jak „ kilkudniowe, solidne szkolenie” zorganizowane przez MF – a to nie widać, że w MF nie istnieje żadna istotna wiedza z dziedziny metod i technik przydatnych audytowi i zarządzaniu ryzykiem, i nawet nie wiedzą skąd ją wziąć?

    – z jednej strony twierdzą że są wykształceni i profesjonalni, a z drugiej strony własną niemoc usprawiedliwiają brakiem „warunków i środków na szkolenia” oraz tym, że praktycznie nie dysponują żadnymi narzędziami – przykład cytat z p. Mrowickiej :

    „ Niewielu audytorów ma możliwość użytkowania narzędzi informatycznych np. ACL, ponieważ to są ogromne koszty i kierownicy jednostek nie inwestują w takie narzędzia ”

    ACL nadaje się do audytu tak jak każdy inny pakiet analityczno-statystyczny, sensownie da się wykorzystać góra kilka procent jego funkcjonalności, są też inne tańsze, a nawet darmowe.

    Ale faktycznie, ze względu na cenę licencji i szkoleń (długich), żaden inny program nie daje takich możliwości produkowania usprawiedliwień.

    Kiedyś usłyszałem.

    „Dopiero wtedy potrafisz coś zrobić, jeśli potrafisz zrobić to sam”.

    Jakbym pamiętał kto to powiedział, to bym go nie lubił.

    #22601
    simon
    Uczestnik

    To jeszcze dodam – mając 10letni staż w audycie – że do dzikiej pasji doprowadzają kierowników jednostek ciągłe tłumaczenia audytorów dlaczego czegoś nie mogą zrobić, okładając się przy tym papierami z napisami „niezależność” oraz „obiektywizm” – nie mając pojęcia o tym co oznaczają te pojęcia wg standardów. Dlatego to np. UKS a nie audytorzy w tym okresie programowania wykonują zadania dotyczące funduszy strukturalnych. Kupowanie ACL w 99% przypadków to marnowanie pieniędzy – program może się przydać np. w ubezpieczeniach, bankowości gdzie są gigantyczne populacje, w pozostałych przypadkach wystarcza excel. Moja poprzedniczka kilka lat temu kupiła ACL – nigdy go nie użyła, ja też bo nie miałem takiej potrzeby. 😳

    #22602
    adela
    Uczestnik

    Wydaje mi się, że te czwartkowe spotkania są dla poprawy samopoczucia MF, że coś w audycie wewnętrznym się dzieje. Bo dla środowiska audytu nic to nie daje. MF nie ma żadnych informacji i wiadomości z „dołu” by mieć obraz co się na tych dołach dzieje. A wysyłane do nich materiały z informacją o rzeczywistych problemach i ewidentnych lukach w prawie nie mogą się doczekać merytorycznej oceny. Odpowiedź wymijająca i stwierdzenie, że MF w świetle przepisów ustawy o finansach publicznych wykonując zadanie koordynacji audytu wewnętrznego w jsfp nie ma narzędzi, które umożliwiły by rozstrzygnięcie poruszanych spraw. To co? Iluzja

    #22603
    dorotab
    Uczestnik

    Witam. Z niniejszej dyskusji dowiedziałam się, że jestem ślepa i głucha, ponieważ bywam na „obiadach czwartkowych”. Nigdy nie słyszałam tam, że ktoś jest lepszy a ktoś gorszy. To raczej ta dyskusja zmierza ku temu, że ten kto jest w MF „sprzeniewierza się” profesjonalizmowi audytu, a kto nie bierze podejmuje jedynie słuszną decyzję. Pomijając MF, trochę szacunku należy się chyba osobom, które mimi wszystko chcą podzielić się swoim doświadczeniem, a są to audytorzy tacy jak my, pracujący również w samorządach.
    Moja uwaga jest taka – nikt nas nie dzieli, to my sami zaczynamy się dzielić taką dyskusją jak ta.
    Zgadzam się, że lepiej by było, gdyby istniała możliwość dłuższego spotkania, ale jeżeli nie jest to możliwe, postarajmy się nie decydować za innych czy należy jeździć na te spotkania czy nie. Może komuś dają coś więcej niż tylko spotkanie towarzyskie.

    #22606
    gapa
    Uczestnik

    Często wykorzystywanym sposobem na zamknięcie niewygodnej dyskusji jest przekierowanie jej z diagnoz, problemów i ich powodów oraz poglądów i wniosków dotyczących faktów, w stronę osób, szacunku do nich (niezależnego od tego co i jak robią) oraz niedzielenia ich bo to niedobre.

    Dyskusje merytoryczne dzielą ludzi według poglądów jakie wyrażają.

    Ludzie sami dzielą się na tych, którzy tworzą i realizują rozwiązania istotnych problemów i tak naprawdę poradzą sobie sami, ale jak ktoś chce się przyłączyć to czemu nie

    oraz na tych którzy znajdują i artykułują usprawiedliwienia dla pozoranctwa i sądzą, że bezpieczniej jest to robić w obrażalskim stadzie.

    Mimo wszystko sądzę, że istnieje możliwość dyskusji o poglądach.
    Np. taki pogląd dotyczący „ obiadów czwartkowych”:

    „Może komuś dają coś więcej niż tylko spotkanie towarzyskie”

    Czytam wszystkie notatki z czwartkowych spotkań i nie znalazłem niczego, co uzasadniałoby wydatek kilkuset złotych na podróż i spędzenie kilku godzin w samochodzie lub pociągu, ale to może ja jestem ślepy, głuchy albo nieobiektywny.

    Chętnie zapoznam się z przykładem – kto, kiedy i co merytorycznego uzyskał z czwartkowego spotkania i dlaczego uważa, że wartość tego co uzyskał uzasadnia poniesione wydatki i przeznaczony czas.

    Załóżmy, że nie jest ze stolicy i nie ma tam do załatwienia żadnej innej sprawy.

    Autor najlepszego przykładu otrzyma w nagrodę dowolną, dostępną na rynku (wybraną przez zwycięzcę) książkę z dziedziny audytu, zarządzania ryzykiem lub pokrewnych.

    Nie chcę niczego za darmo – jak coś ma wartość to ma i cenę.

    #22608
    dorotab
    Uczestnik

    Nie jestem z Warszawy, nie wydaję kilkuset złotych na dojazd i pisząc o tym, że "może komuś dają coś więcej niż …" nie miałam na myśli jedynie prelekcji, ale również rozmowy z innymi osobami z podobnych jednostek i z podobnymi problemami. Wbrew pozorom spotykają się tam również audytorzy z jst, którzy być może nie mogą liczyć na szkolenia komercyjne i jest to dla nich miejsce wymiany pogladów.
    Nie pracuję w zespole wieloosobowym i wiem co znaczy rozwiązywanie istotnych problemów na gruncie wykonywanej pracy, a spotkania w MF ani mi w tym nie pomagają ani nie utrudniają. Ale dlaczego od czasu do czasu nie mam posłuchać co ktoś inny ma do powiedzenia (jeżeli robią to za darmo czy znaczy to zawsze, że jest nic nie warte?)
    Nie artykułuję usprawiedliwienia dla pozoranctwa i nie rozumiem co takiego robię w "obrażalskim stadzie". Rozumiem, że jestem członkiem takiego stada, chociaż w mojej wypowiedzi nie odnalazłam wyrażeń, które mogłyby wskazywać na to, że się na kogokolwiek obraziłam. Rozumiem również, że moja i innych obecność w MF daje mu takie usprawiedliwienie.
    Nie jest to dla mnie dyskusja niewygodna, nie rozumiem tylko skąd u Ciebie, aż taka niechęć.
    Jeżeli chodzi o szacunek, to uważam, że większość osób, które zdecydowały się być prelegentami musiała się do tego w mniejszym lub większym stopniu przygotować, niezależnie od tego czy to co mówiły komuś się przydało, przyda czy też jedynie potwierdziło sposób postępowania w okreśłonych obszarach. I nie traktuję tego jako przekierowanie dyskusji na inne tory.
    Pytanie, które zadałeś odnośnie merytoryczności tych spotkań zadaję sobie po niektórych szkoleniach komercyjnych i odpowiedzi, które sama sobie udzielam bywają różne.
    Literaturę kupuję sobie sama ponieważ też od nikogo nie chcę nic za darmo.
    Pozdrawiam.

    #22609
    wojak
    Uczestnik
    #22610
    terka
    Uczestnik

    Z ogromną obawą (bo może się okazać, że oberwę od kogoś po głowie) wtrącę się do tej dyskusji.
    Po pierwsze, bardzo wszystkich proszę, abyśmy prowadzili ją tak, aby szanować zdanie innych. Maożna się z czyimś zdaniem nie zgadzać, ale nie ma powodu, aby pisać, że moje jest mądre, a tamto głupie.
    Po drugie – też mnie zdumiało, że ktoś uważa, że bywający na spotkaniach czwartkowych są lepsi od tych, co nie bywają. Nie zgadzam się z tą opinią, i jak już pisałam, nie zaobserwowałam niczego takiego, a bywam na tych spotkaniach.
    Po trzecie – nie bywam tam dlatego, że one coś mi dają. Powiem szczerze, że gdybym miała przejechać poł Polski – zaprzestałabym tego po pierwszym, w którym wzięłam udział.
    Oczywiście, mam wiele szacunku dla osób, które – jak rozumiem – za free dzielą się z nami swoimi doświadczeniami, ale te spotkania dla mnie nic w zasadzie nie wnoszą.
    Poprawiają samopoczucie pracowników DA, to na pewno.
    Było jedno, które wspominam ciepło, a to nie dlatego, żeby wniosło coś nowego do mojego postrzegania audytu, kontroli zarządczej czy zarządznaia ryzykiem (większości zaprezentowanych tam rozwiazań przyjętych w jednostce nie ma szans zastosować w małej gminie), ale jednak utwierdziło mnie w przekonaniu, że moja „linia” działania i postrzegania jest słuszna 🙂 To było spotkanie z Krzysztofem Pakońskim z BA Magistratu Krakowa.
    Na marginesie zaznaczam, że pisze o tym nie w celu zgarniecia nagrody od Gapy. Nie mogłabym jej otrzymać, bo nie spełniam kryterium udziału w konkursie – mieszkam w Warszawie. 😀

    Po czwarte – wydaje mi się, że rozumiem, skąd pogląd, że ci co bywają są lepsi od tych co nie bywają. Tak myslą ci, którzy z przyczyn róznych nie mogą w nich uczestniczyć. Ponieważ nie uczestniczą, sądzą, że coś tracą, że wpływa to na ich wiedzę czy sposób działania. Sama tak myślałam, kiedy spotkania się już odbywały, a ja w nich nie uczestniczyłam.
    Formuła tych spotkań (dwie godziny, w tym przerwa) powoduje, że one – z definicji – nie są ani szkoleniem, ani spotkaniem towarzyskim (bo pogadać nie ma kiedy).
    To tyle.
    Pozdrawiam:smile:

    #22618
    gapa
    Uczestnik

    Nie, nie, nie i nie !!!

    No dobra – jestem mądry, godny szacunku i co tam jeszcze.

    Ale zdaję sobie sprawę, że mogę głosić pogląd, zdanie czy opinie, które są bzdurne, kłamliwe, niesprawiedliwe i co tam jeszcze.

    Byłbym kompletnym głupkiem, gdybym oczekiwał dla „moich” bzdur szacunku – bardzo proszę by je skopać merytorycznie, logicznie i precyzyjnie.

    Tym bardziej, że są „moje” właśnie w cudzysłowie – chyba nie można opatentować zdania na jakiś temat?

    P.S.

    Wyłączenie terytorialne spowodowane jest zawiścią prowincjusza – cóż, nikt nie jest idealny …

    Książka nie jest za darmo, tylko w nagrodę.

    Z implikacji wartość => cena nie wynika implikacja cena => wartość.

    Komercyjność szkolenia nie gwarantuje jego wartości – to oczywiste, ale zawsze można zażądać zwrotu pieniędzy (grzeczność nie może wygrywać z rzetelnością) .

    Spotkania czwartkowe też nie są za darmo – koszt podróży i poświęcony czas (1/21 pensji)

    Ja też bardzo lubię tych, którzy potwierdzają moje zdanie.

    Tylko co z tego.

    #22621
    terka
    Uczestnik

    Zwariować z Wami można 😀
    Musiałam dwa razy post Gapy przeczytać, zeby zrozumieć, do czego się odnosi.

    Warto o spotkania czwartkowe kopie kruszyć?

    #22624
    izmi
    Uczestnik

    i chwała Ci Terka za to, że chadzasz na te obiadki 😀
    mi nie chciałoby się na te 2h jechać w jedną stronę 6h i jeszcze przedzierać się przez rozkopaną stolicę 😕 od początku uważałam, że to spotkania dla Warszawiaków i ludu ościennego, bo nam najzwyczajniej w świecie nie opłaca się – to po prostu niegospodarne
    a tymczasem samego ciepłego /u mnie słoneczko wiosenne pełną gębusią/ 🙂

Oglądasz 15 wpisów - 16 z 30 (wszystkich: 40)
  • Musisz się zalogować by odpowiedzieć w tym temacie.