piątek, 26 kwietnia, 2024

MF

Home Forum Sektory Samorządy MF

Oglądasz 15 wpisów - 31 z 45 (wszystkich: 78)
  • Autor
    Wpisy
  • #22927
    gapa
    Uczestnik

    Alkmanie Przeinaczaczu ! Precyzja! – „D…. krytka”! – od „krycia” (rewersu) , bez drugiego „y”!!!

    Uwaga!!! Moje stwierdzenie:
    „ Kolorowanki i punkty dają zdecydowanie więcej możliwości, gdy chce się uzasadnić już posiadaną ocenę lub podjętą decyzję ”

    jest kpiną !!! … Miałem nadzieję, że jawną!!!

    Kpiną z jasnowidzów, którzy oceniają „z sufitu” albo i wcale nie oceniają ( no bo przecież, wg powszechnej mantry , „ ….każdy wie co to jest i jakie jest ryzyko …”, podejmują decyzję, a potem idą do D…krytki w postaci 1/16 Audytora i proszą o wyprodukowanie d…krytki w postaci punkto-kolorowanki, bo do tego się one nadają.

    Są do tego, czyli do niczego.

    Niektórzy kolekcjonowanie d…krytek uważają za element zarządzania organizacją. Trudno.

    Można, jeśli chodzi o decyzje prywatne. Przykład:
    Firma ubezpieczeniowa wyceniła moją nogę (tzn. jej utratę) na 20 tys. zł (przy składce rocznej 100 zł).
    Wcale nie kwestionuję wyceny ubezpieczyciela , ale nie postawię jej (mojej nogi) w rzucie monetą nawet przeciwko 100 tys. zł, bo jestem do niej bardzo przywiązany – to moja noga! (Nogę Alkmana postawię bez najmniejszego problemu).

    Natomiast dla instytucji (tu ubezpieczeniowej) moje przywiązanie nie ma znaczenia. Jak chcę mieć wyższą sumę ubezpieczenia – muszę zapłacić wyższą składkę.

    JSFP są instytucjami – jeśli po ocenie „skutków finansowych” chcą wziąć pod uwagę „życie i zdrowie” oraz „organizację” to niech je wycenią.

    Nie dam się wpuścić w maliny, że dla instytucji życie i zdrowie są „bezcenne” (zwłaszcza moje).

    Wartość organizacji w instytucjach zwykle się przecenia.

    #22928
    alkman
    Uczestnik

    Noooo to w definicji ryzyka nic a nic się nie zbliżyliśmy. Ty ryzyko chcesz liczyć, ja szacować.
    Czy wszystkie poniższe zdania uznajesz za prawdziwe:
    1. Nie ma ryzyka pozafinansowego.
    2. Ocena ryzyka nie zależy od posiadanych informacji, wiedzy i preferencji.
    3. Rozkład prawdopodobieństwa jest zawsze jednakowy.

    #22929
    gapa
    Uczestnik

    1. Jest – na przykład na wyspie bezludnej, to wszystko jest pozafinansowe. Jakbym tam trafił to nie myślałbym wcale o kasie, nawet gdybym odkrył tam złoto czy ropę.

    Tak długo jak byłbym tam sam, myślałbym tylko o ryzyku śmierci z głodu, pragnienia lub bycia pożartym.

    Ale gdyby dopłynął tam jakiś statek ( a wyspa nie należałaby do nikogo) to zaraz bym pomyślał o spieniężeniu tego co odkryłem i po jakimś czasie (już jako suweren) zajmowałbym się głównie ryzykami finansowymi związanymi z handlem złotem i ropą.

    2. Ocena ryzyka to może zależeć od czego chce, natomiast wartość ryzyka zależy od wartości skutków zdarzenia i jego prawdopodobieństwa.

    Jak dwóch ludzi wyleci z dziesiątego piętra na beton , to chociaż mają różne:

    informacje – jeden wie, że spada, a drugi jest po amfie i myśli, że lewituje

    wiedzę – jeden wie czym to grozi, bo kuma fizykę, a drugi nie, bo święcie wierzy w kwity, a w instrukcji BHP nic o 10 piętrze nie było napisane

    preferencje – no nie wiem czy podawać …same obrzydlistwa mi do głowy przychodzą ….

    to podczas całego lotu, choć oceny zapewne będą różne, to wartość ryzyka jest dla obu taka sama,

    bo prawdopodobieństwo, że zostaną z nich mokre plamy i wartość owych plam jest identyczna .

    3. No jak? Rozkładów prawdopodobieństwa jest co najmniej tyle co zmiennych losowych, czyli co najmniej tyle co liczb rzeczywistych.

    #22930
    alkman
    Uczestnik

    Akurat mokre plamy, to są pozafinansowe skutki materializacji ryzyka i tylko na takie należy liczyć podczas tego lotu.
    Czy 10s przed wypadnięciem, prawdopodobieństwo, że wypadną było takie samo dla każdego z nich? Czy jednak byłbyś w stanie wskazać, bez wyliczania prawdopodobieństwa, który miał większe szanse skończyć jako plama.

    #22931
    wojak
    Uczestnik

    widzę, że czas najwyższy zmienić zawód…

    #22932
    gapa
    Uczestnik

    Wcale nie.

    Mokra plama to skutek zdarzenia (w ludzkim języku) .

    Ta sama plama dla różnych osób (podmiotów) ma różną wartość.

    Załóżmy, że delikwenci byli bogaci i ubezpieczeni. Dla nich to bez znaczenia. Podczas lotu to praktycznie na nic nie mogą liczyć. Jako mokre plamy tracą wszystko i finanse i „pozafinanse”, ale dla …

    Konserwatora powierzchni płaskich wokół budynku to jak najbardziej finansowa strata (czas + środki czystości, bo płacą mu ryczałt), zaś dla …

    Ubezpieczycieli obu delikwentów to mogą być różne, ale zawsze finansowe straty – wysokość ubezpieczenia, natomiast dla ….

    Spadkobierców … tu masz rację – straty wyłącznie „pozafinansowe” – łzy nie mają ceny, ale…
    spadek to konkretna kwota ( he..he… he … – wysoki spadek w wyniku spadku z wysokości ….)

    Taka to natura ryzyka – zawsze ocenę należy prowadzić z punktu widzenia określonego podmiotu i wartości, jaką dla niego przedstawia skutek zdarzenia.

    W powyższym przykładzie – dla jednych strata, dla drugich zysk … jednak zwykle jak najbardziej do policzenia.

    Rozumiał to już imć pan Zagłoba mówiąc o jednym z przeciwników Wołodyjowskiego: „ … wolałbym być jego spadkobiercą, niźli nim samym …” .

    Ciężko mi słuchać o stratach „niefinansowych” w przypadku, gdy ryzyko jest rozpatrywane z punktu widzenia instytucji.

    Instytucje nie odczuwają bólu, nie tęsknią i nie cierpią.

    Gdy tracą nie płaczą, a płacą (albo się wymigują).

    Który 10s wcześniej miał większą szansę skończyć jako plama? Pewnie ten drugi po amfie … no chyba, że ten pierwszy wybrał sobie 10 piętro na powiadomienie spadkobierców o zamiarze anulowania testamentu . Nie wiem.

    …a poza tym uważam, iż Wytyczne powinny zostać zniknięte.

    #22933
    alkman
    Uczestnik

    Prawdopodobieństwo uchylenia jest takie samo jak przelania wody przez mur oporowy w *cenzura*ushimie, nie dosyć, że one nie zostaną zniknięte, to jeszcze będą wiecznie obowiązujące jak załączniki do Komunikatu MF Nr 16/2006.
    Dopiero teraz dostrzegłem geniusz wyliczania ryzyka wg twojej metodologii.
    Jadę do pracy – prawdopodobieństwo, że zginę a samochód zostanie skasowany jest znane. Nie biorę pod uwagę, żadnych czynników pozafinansowych (prędkość, warunki atmosferyczne, sprawność samochodu), bo są dla mnie nieistotne. Ograniczyć ryzyko mogę jedynie zmniejszając wartość prawdopodobieństwa lub samochodu. Skoro na prawdopodobieństwo nie mam wpływu, to w prosty sposób mogę podjąć decyzję o zmniejszeniu ryzyka – Kupuję tańszy samochód.
    O wielki – że też nie opracowałeś i nie wysłałeś pracy na konkurs najlepszego scenariusza wyjścia Grecji ze strefy euro.
    Ps.
    Brawo admin za cenzurę.

    #22934
    gapa
    Uczestnik

    Padłeś ofiarą „antyjaponizmu”.

    Mnie kiedyś prześladowano za *cenzura*ujamę – autora „Końca historii”

    I teraz też !!!

    Zaraz odpowiem.

    #22935
    gapa
    Uczestnik

    Dzięki Alkmanie, że przy pomocy następnego przeinaczenia zwróciłeś uwagę na częsty błąd mylenia czynników (przyczyn) ze skutkami (stratami).

    Teraz piszesz „ …. żadnych czynników pozafinansowych (prędkość, warunki atmosferyczne, sprawność samochodu) …”

    wyżej napisałeś „ … mokre plamy, to są pozafinansowe skutki … ”.

    Koniecznie trzeba rozróżniać i odmiennie traktować czynniki (przyczyny) i skutki (straty) , to (między innymi) ich nierozróżnianie uniemożliwia sensowne zajmowanie się ryzykiem i ucieczkę od liczenia w bazgroły.

    Wszystkie trzy czynniki mają istotny wpływ na prawdopodobieństwo (zdarzenia) skasowania samochodu wraz z żywą zawartością, natomiast skutki dla Twoich ubezpieczycieli (autocasco i na życie) będą wyłącznie finansowe (zapewne różne), … zaś dla żywej ( ? ) zawartości opłakane.

    czynniki —> zdarzenie — -> skutek

    Czynniki, które wymieniłeś, można opisać liczbowo – prędkość (banał), warunki atmosferyczne to właściwie zespół czynników (np. widoczność – w metrach, przyczepność nawierzchni – współczynnik tarcia – dla danych opon, których stan jest elementem zespołu czynników sprawności samochodu itd….)

    W nieco bardziej zaawansowanych systemach zarządzania ryzykiem takie czynniki nazywa się zmiennymi kontrolowanymi (prędkość, sprawność samochodu) lub obserwowanymi (warunki atmosferyczne).
    Oczywiście mogą one być traktowane jako zmienne losowe ( mogą być „ ryzykami ” ).

    W związku z tym, że te trzy czynniki maja wpływ na prawdopodobieństwo wypadku, to oczywiście są istotne dla ryzyka, tak obu ubezpieczycieli, jak i wszystkich pasażerów.

    Natomiast cena samochodu jest istotna dla ryzyka tylko jednego ubezpieczyciela – tego od autocasco !!!!

    Jak zmienisz samochód na tańszy to zmniejszy Ci składkę. Ten od życia nie.

    Nie potrzeba żadnego geniuszu – wystarczy odrobina uwagi i precyzji.

    I warto zwrócić uwagę na możliwe powiązania:

    Przykład (banalny) z natury:

    Pewien młody człowiek dojeżdżał na uczelnię rowerem za 2 tys. zł ( tzn . dojechał 3 razy i mu ukradli). Kupił drugi za 200 zł. Czy zmniejszył ryzyko tylko 10 razy ? Nie, takiego taniego nikt nie chce. Jeśli prawdopodobieństwo jego kradzieży też zmniejszyło się dziesięć razy to ryzyko (finansowe) zmniejszyło się 100 razy.

    Wartość ewentualnej straty może być czynnikiem ryzyka.

    Ten scenariusz to ma być najlepszy dla Grecji czy dla niemieckich banków?

    …a poza tym uważam, iż Wytyczne powinny zostać zniknięte. (No skoro z Kartaginą się udało…? )

    #22936
    alkman
    Uczestnik

    One nie zostaną zniknięte i będą wiecznie obowiązujące jak załączniki do Komunikatu MF Nr 16/2006. Prędzej NASA oceni ryzyko katastrofy promów kosmicznych na 1:100.000

    Jeżeli gmina stawia sobie za cel poprawę dochodowości gospodarstw wiejskich funkcjonujących na jej terenie, to jakich danych potrzebujesz, żeby wyliczyć ryzyko (prawdopodobieństwo i wpływ) nieosiągnięcia celu.

    Konkurs został już rozstrzygnięty i miał zadowolić (za 250.000 funtów) brytyjskich eurosceptyków.

    #22939
    dorotab
    Uczestnik

    Witam. W związku z tematem najbliższego spotkania audytorów w MF, proponuję tam udać się (nie zaczynam dyskusji o potrzebie, jakości, itp, tychże) po odpowiedzi na nurtujące w tym temacie pytania. 🙄

    #22940
    alkman
    Uczestnik

    Na pewno, będzie to bardzo pouczające spotkanie, ale tylko Gapa wie jak on wylicza ryzyko i prawdopodobieństwo. W MF tego nie powiedzą.

    #22941
    gapa
    Uczestnik

    Już jestem. Najpierw o tej gminie.
    Na początek wystarczy.

    Spójrzmy np. z punktu widzenia budżetu gminy.
    1. Jeśli gmina tylko „stawia sobie za cel” i nie zamierza kiwnąć palcem, to nic to nie kosztuje – skutek „nieosiągnięcia celu” (strata) S = 0 zł.
    Dochodowość może się poprawić lub pogorszyć – spokojnie można przyjąć prawdopodobieństwo P = 50% . Nie ma to znaczenia, bo „ryzyko nieosiągnięcia celu”

    Rnc = S x P= 0 zł x 0,5 = 0 zł.

    2. Gorzej, jeśli gmina podejmie jakieś działania i przeznaczy na nie np. 1mln zł. Wówczas S = 1 mln zł (co najmniej).
    Pół biedy, jeśli od razu widać, że te działania nie będą miały żadnego wpływu na dochodowość gospodarstw ( np. jeśli pieniądze wydadzą na szkolenia dla urzędników na temat zarządzania ryzykiem – najbliższe w Zakopcu ). Wówczas

    Rnc = S x P = 1 000 000 x 0,5 = 500 000 zł

    Jeszcze gorzej jest , jeśli widać , że wpływ będzie – to trzeba sięgnąć do istniejących statystyk ( nasza gmina nie jest pierwszą, która na taki pomysł wpadła). Z tego co czytam, to takie działania raczej obniżają dochody gospodarstw ( potrzeba na nie pieniędzy, a po te najłatwiej sięgnąć do kieszeni mieszkańców). Podejrzewam, że rozsądnie jest przyjąć P = 0,8 wówczas

    Rnc = S x P = 1 000 000 x 0,8 = 800 000 zł

    To oczywiście tylko oszacowania bazujące na, …. właściwie braku informacji, ale mogą być podstawą różnych decyzji :

    1. Rozsądny włodarz (patrząc z punktu widzenia budżetu) może podjąć decyzję o „nicnierobieniu” (przedstawiając powyższą argumentację)

    2. Jeśli jednak jakieś kosztowne działania zostaną zaplanowane i bardzo szeroko rozgłoszone, to np. (w krótkim okresie) może wzrosnąć cena nieruchomości na terenie gminy ( Gminna Bańka Inwestycyjna – a co mogła Ameryka to i my możemy … ). Wówczas ( z punktu widzenia rozsądnego mieszkańca ) sensowną decyzją jest spieniężyć to co się ma i zwiewać, gdzie pieprz rośnie ( np. do gminy z punktu 1. ), by nie dosięgły go koszty tych działań.

    Należy jednak pamiętać, że ryzyko JEST i MA Wartość, oczywiście zależną od wielu rzeczy ( np. od naszych działań ), natomiast oceny ryzyka to my sobie robimy z nadzieją, że nasza ocena zbliży się ( z dołu lub z góry ) do jego Wartości.

    Żeby poważnie ( choć być może niepotrzebnie, bo najbliższe spotkanie w MF wszystko jasno wyłoży ) zająć się oceną ryzyka tej gminy to trzeba:

    lepiej sformułowanego celu – np. w jakim czasie i o ile mają wzrosnąć dochody ( i jakie są teraz ), czy ważna jest dla nas średnia dochodów czy mediana, a może jakiś inny miernik,

    wiedzieć czy gmina ma zamiar podjąć jakieś działania, jeśli tak to jakie, ile na każde z nich chce ( i w jakim harmonogramie ) wydać … itd.

    zdefiniować skutki wzrostu lub spadku dochodów gospodarstw np. na budżet gminy

    Wówczas będzie można sięgnąć do danych, literatury i wiedzy na ten temat ( statystyki na temat skutków poszczególnych rodzajów działań na dochodowość gospodarstw )

    i zrobić wstępną ocenę ryzyka ( najpierw przy pomocy sumy pewnych iloczynów, a potem trochę bardziej rozbudowanych wielomianów),

    a po roku zweryfikować wiedzę w oparciu o wyniki jakie się osiągnęło ( jak zmienił się dochód gminy i jak zmieniły się inne niż nasza radosna działalność, czynniki dochodowości gospodarstw )

    … i dalej doskonalić ocenę ryzyka, ( oczywiście zawsze w określonej perspektywie czasowej ).

    Rachunki będą odrobinę bardziej skomplikowane , ale w dalszym ciągu wartość ryzyka będziemy oceniali przy pomocy funkcji określonej na jakimś zbiorze zdarzeń (potem zmiennych kontrolowanych lub obserwowanych ) i wartości na jakie te zdarzenia ( zmienne ) wpływają, bo … wartość ryzyka jest wartością takiej „funkcji” istniejącej w świecie rzeczywistym.

    Nasza, służąca do oceny (oszacowania) ryzyka, z określonego punktu widzenia, zawsze będzie prostsza i w związku z tym niedokładna …. Ale przecież zawsze potrzebujemy tylko jakiejś dokładności, nigdy idealnej.

    Nie ma tu żadnej wiedzy tajemnej, wszystko ( czego można rozsądnie oczekiwać ) jest w książkach ( tych prawdziwych ) o matematyce , statystyce i ryzyku.

    Nie ma tam natomiast nic o standardach, najlepszych praktykach, wytycznych, autorytetach, uprawnieniach i certyfikatach, punktach CPE, profesjonalnym oglądzie i tym podobnych bzdurach ….

    Kolorowanek też nie widziałem.

    #22942
    mareksp
    Uczestnik

    Podobno Królowa Brytyjska rozważa abdykację w związku z herezjami w rekomendowanej przez nią Orange book.
    Z kolei kierownicy jednostek sektora publicznego masowo wykupują podręczniki z zakresu statystyki i wiedzy aktuarialnej, które to owe zostaną bez wahania użyte w procesie zarządzania ryzykiem w gminach, a nastepnie przekazane sołtysom (aby trafiły pod strzechy).
    Wytyczne MF z kolei są palone w koksownikach co służy społeczeństwu w dobie mrozów. Herezje odnosnie holistyczniego podejścia do zarządzania ryzykiem nie moga ujść bezkarnie. Określanie celów działania jednostek jest przecież właściwe tylko wówczas o ile tym celem jest maksymalizacja dochodów budżetowych. Wtedy i ryzyka będa wyceniane wyłącznie wartościowo – i to nawet w dolarach.
    Tylko Gapa zwleka z wydaniem pozycji książkowej z zakresu zarządzania ryzykiem w jsfp, dochody z której niewiąpliwie umożliwiloby mu zajęcie apartamentu w Gwadelupie, pozostawiając resztę świata w … głębokim poważaniu. Czego i szanownemu audytorium na weekend życzę. 🙂

    #22948
    gapa
    Uczestnik

    No to teraz „ odnośnie holistyczniego podejścia do zarządzania ryzykiem ” (holistycznego)

    Definicje (z Wikipedii, ale gdzie indziej są właściwie takie same) :
    holizm – „ pogląd (przeciwstawny redukcjonizmowi), według którego wszelkie zjawiska tworzą układy całościowe, podlegające swoistym prawidłowościom, których nie można wywnioskować na podstawie wiedzy o prawidłowościach rządzących ich składnikami ”

    z kolei
    redukcjonizm to „ pogląd w filozofii nauki, stanowisko metodologiczne przyjmujące, że możliwe i właściwe jest wyjaśnienie i opis własności złożonego układu poprzez opis i wyjaśnienie zachowania jego części. Poglądem przeciwnym jest holizm ”

    Wygląda na to, że termin „analiza ryzyka” jest rodem z redukcjonizmu – no i dobrze, … rozkładać problem na części tak długo, aż rzeczy staną się proste … to przepis, który właściwie każdy może stosować … (jasne, że rozkładać trzeba uważnie, bo potem trzeba to złożyć do kupy… )

    A jaki przepis daje holizm? No …. , że rozkładanie na części nic nie da … .
    To co da?

    Popatrzmy na koncepcje holistyczne w innych dziedzinach, np. medycynie.

    Metody leczenia holistycznego (znowu Wikipedia) to np. akupresura, akupunktura, aromaterapia (leczenie zapachami), bioenergoterapia …

    W medycynie to nawet fajnie (byłem parę razy tak leczony) – nic nie boli (nie to co u chirurga czy dentysty), nie potrzeba żadnej skomplikowanej i drogiej aparatury…

    Np. taki słynny Kaszpirowski – wystarczy tylko …. Adyn, …. Dwa, ….Ttri, …. Czietyre, …..Piat… i po sprawie….

    Nawet pasuje do matrycy ryzyka 5 x 5 !!!!

    No, ale tacy bioenergoterapeuci to dysponują nadnaturalnymi zdolnościami … u mnie byłby problem …

    Chyba nic nie wykombinuję.

    Nie pozostaje mi nic innego, jak grzecznie poprosić MarkaSP, o przybliżenie holistycznego podejścia do zarządzania ryzykiem, najlepiej na podanym przez Alkmana problemie gminy, która stawia sobie za cel poprawę dochodowości gospodarstw wiejskich funkcjonujących na jej terenie.

Oglądasz 15 wpisów - 31 z 45 (wszystkich: 78)
  • Musisz się zalogować by odpowiedzieć w tym temacie.